Czy to ... upadek motoryzacji?
To chyba największy skandal w nowożytnej historii motoryzacji. Niemiecka ikona niezawodności i solidności - koncern Volkswagen został złapany na manipulowaniu pomiarami spalin w samochodach z silnikami diesla sprzedawanymi w USA. Firma wstrzymuje sprzedaż aut w Stanach Zjednoczonych, resort sprawiedliwości USA wszczyna śledztwo, rząd Niemiec powołuje komisję śledczą. Francja domaga się wszczęcia ogólnoeuropejskiego dochodzenia w tej sprawie. Włoski rząd pyta koncern, czy stosował naganne praktyki również we Włoszech. O wyjaśnienia do Volkswagena zwrócił się wicepremier Piechociński. Akcje koncernu kosztują po dwóch dniach spadków 107 euro. W piątek, przed wybuchem afery, płacono za nie ponad 162 euro.
Skandal z manipulowaniem pomiarem emisji spalin w samochodach Volkswagena zatacza coraz szersze kręgi. O wielkiej aferze mówi się już nie tylko w USA ale i w Europie. Niemcy, Francja, Włochy zaczynają własne śledztwa, które mają ustalić, czy "niemiecka" praktyka ze spalinami dotyczy ich krajów. Z pytaniami w tej sprawie zwrócił się również wicepremier Janusz Piechociński.
Wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński powiedział PAP, że będzie domagał się od Volkswagena wyjaśnień ws. skandalu związanego z emisją spalin. Chce wiedzieć, czy w Europie i Polsce koncern samochodowy, podobnie jak w USA, manipulował pomiarem emisji. Po pierwsze, zlecę naszej ambasadzie w Stanach Zjednoczonych i Wydziałowi Promocji Handlu i Inwestycji ściągniecie dokładnych informacji o tej sprawie. Po drugie, zwrócę się z prośbą o wyjaśnienia do Volkswagena, (...) czy w Europie i w Polsce wystąpiło takie zjawisko. (...) Chcemy wiedzieć, o czym konkretnie mówimy. Dopiero wtedy będę mógł odnieść się do tej sprawy - powiedział PAP we wtorek Piechociński.
Akcje Volkswagena notowanego na giełdzie we Frankfurcie nad Menem, które w poniedziałek straciły prawie jedną piątą wartości, we wtorek przed południem spadały o kolejne 23 proc., do najniższego poziomu od października 2011 roku. Pod koniec sesji spadek siegał ponad 19 procent i płacono za nie niewiele ponad 107 euro. W ostatni piątek, przed aferą, ich wycena wynosiła ponad 162 euro.
We wtorek koncern przyznał, powołując się na wewnętrzne kontrole, że zakwestionowane przez EPA oprogramowanie było instalowane w jego samochodach także poza USA. Wydano w tej sprawie oświadczenie z informacją, że w pojazdach z silnikiem typu EA 189 stwierdzono rzucającą się w oczy różnicę między wartościami (emisji spalin) na stanowiskach kontrolnych a wartościami podczas rzeczywistej eksploatacji. Volkswagen ujawnił, że w skali światowej dotyczy to ok. 11 milionów jego pojazdów. Podkreślono, że chodzi wyłącznie o samochody z tymi silnikami.
Szef niemieckiego koncernu motoryzacyjnego Volkswagen, Martin Winterkorn, oświadczył we wtorek, że pomimo skandalu z manipulowaniem pomiarem emisji spalin nie ustąpi ze stanowiska. 68-letni menedżer zaapelował w internetowym posłaniu wideo o zaufanie do firmy. Winterkorn powiedział, że byłoby błędem kwestionowanie ciężkiej i uczciwej pracy 600 tys. zatrudnionych tylko dlatego, że mała grupa osób dopuściła się ciężkich wykroczeń. Nasza załoga nie zasłużyła na to. Dlatego prosimy, proszę o państwa zaufanie na naszej dalszej drodze - powiedział szef Volkswagena. Wyjaśnimy to - podkreślił.
Niemiecki dziennik "Tagesspiegel" napisał we wtorek, powołując się na źródła w radzie nadzorczej Volkswagena, że w reakcji na skandal koncern rozstanie się ze swym szefem Martinem Winterkornem. Miałby go zastąpić Matthias Mueller, szef Porsche, wchodzącego w skład koncernu. Według "Tagesspiegla" decyzje personalne mają zapaść w piątek. Rzecznik Volkswagena oświadczył, że doniesienie "Tagesspiegla", jakoby Winterkorna miał zastąpić Mueller, jest "śmieszne".
Spadek wartości akcji, interwencja Niemiec i Korei Płd. - zdecydowane reakcje po aferze ws. Volkswagena.
Szef amerykańskiego oddziału niemieckiego koncernu Volkswagen Michael Horn zapowiedział w poniedziałek, że w związku z ujawnionymi manipulacjami dotyczącymi pomiaru spalin firma zrobi wszystko, aby odzyskać zaufanie klientów. Horn zwrócił też uwagę, że w kwestii afery dotyczącej pomiaru spalin koncern "pokpił sprawę". W ten sposób skomentował sytuację firmy podczas prezentacji w Nowym Jorku najnowszego modelu Passata. Podczas prezentacji podkreślał zalety systemów bezpieczeństwa zastosowane w samochodzie, jednak nie odniósł się do montowanego w tym modelu silnika diesela. Wcześniej producent reklamował tę jednostkę napędową jako "czystą" dla środowiska. - Nie uważam, żeby w długim okresie nas to dotknęło - ocenił Horn podczas uroczystości w Nowym Jorku.
Skandal wybuchł, gdy w USA tamtejsza federalna Agencja Ochrony Środowiska (EPA) zarzuciła Volkswagenowi, że używał specjalnego oprogramowania, by manipulować pomiarem zawartości szkodliwych substancji w spalinach. Zakwestionowane przez EPA oprogramowanie umożliwiało uaktywnianie systemu ograniczania emisji spalin tylko na czas oficjalnych pomiarów testowych. Oznaczałoby to, że w normalnych warunkach pojazdy Volkswagena z silnikami dieslowskimi mają lepsze osiągi, ale zanieczyszczają powietrze o wiele bardziej, niż to dopuszczają przepisy w USA. EPA mówi o złamaniu ustawy o ochronie klimatu (Clean Air Act) i wskazuje, że na producencie spoczywa obowiązek usunięcia zakwestionowanego rozwiązania z ok. 482 tys. samochodów marki Volkswagen i jednego z modeli Audi. Amerykanie zwrócili dotąd uwagę na modele Jetta, Golf, Beetle i Audi A3 z lat 2009-2015 oraz model Passat z lat 2014-2015.
Koncern poinformował w poniedziałek o wstrzymaniu w USA sprzedaży nowych i używanych samochodów Volkswagen oraz Audi z czterocylindrowymi silnikami wysokoprężnymi. Jeszcze w niedzielę przyznał się do manipulowania pomiarami stężenia szkodliwych substancji w spalinach tych pojazdów.
Jeśli prowadzone obecnie przez EPA dochodzenie potwierdzi zarzuty wobec Volkswagena, to ewentualna kara dla koncernu może wynieść do 37,5 tys. dolarów za każdy zakwestionowany samochód, czyli w sumie ponad 18 mld USD. Będące niemieckimi konkurentami Volkswagena firmy Mercedes-Benz i BMW oświadczyły w poniedziałek, że nie dopuszczały się w USA takich praktyk.
Resort sprawiedliwości USA wszczął śledztwo w sprawie manipulowania przez Volkswagena (VW) pomiarem spalin w jego samochodach. Zaniepokojenie doniesieniami o tej manipulacji wyraził Biały Dom. Informację o śledztwie Departamentu Sprawiedliwości podały w poniedziałek agencje prasowe za serwisem Bloomberga powołującym się na dwie osobistości oficjalne USA, zaznajomione z tą kwestią. Informując o zaniepokojeniu Białego Domu, rzecznik Josh Earnest zaznaczył, że ostatecznie sprawa manipulacji Volkswagena leży w gestii federalnej Agencji Ochrony Środowiska (EPA).
Minister transportu Niemiec Alexander Dobrindt zarządził sprawdzenie samochodów Volkswagena z silnikami Diesla - poinformował w poniedziałek "Bild". Dobrindt podkreślił, że kontrole pojazdów Volkswagena mają niezwłocznie przeprowadzić niezależni biegli.
Niemiecki minister transportu Alexander Dobrindt powołał komisję śledczą do wyjaśnienia skandalu związanego z manipulowaniem przez Volkswagena pomiarem emisji spalin w samochodach produkowanych przez koncern w Wolfsburgu. Na czele komisji stanie sekretarz stanu w ministerstwie transportu Michael Odenwald - powiedział Dobrindt. Członkowie komisji udadzą się jeszcze w tym tygodniu do siedziby koncernu.
Francja domaga się wszczęcia ogólnoeuropejskiego dochodzenia w sprawie skandalu związanego z samochodami Volkswagena. Francuski minister finansów Michel Sapin stwierdził, że należy się przekonać, czy afera obejmuje tylko samochody sprzedawane do Stanów Zjednoczonych, czy także modele dostępne w Europie. Na razie sprawa ogranicza się do Kalifornii. Szef resortu podkreślił, że koniecznie należy zweryfikować podawane przez firmę niemiecką dane i sprawdzić, czy są one zgodne z normami europejskimi. Ale to dopiero pierwszy krok, gdyż Michel Sapin jest zdania, że kontroli powinni być poddani wszyscy producenci samochodów bez wyjątku, a zatem także francuskich marek. Stephane Meunier, redaktor naczelny największego pisma we Francji poświęconego motoryzacji uważa, że należy zmienić zasady kontrolowania samochodów, zaostrzyć kryteria i je znormalizować, europejskie z amerykańskimi, tak, aby wprowadzić identyczne na całym świecie.
Włoskie ministerstwo infrastruktury i transportu wszczęło postępowanie wyjaśniające w sprawie ujawnionego skandalu z manipulowaniem pomiarem emisji spalin w samochodach Volkswagena. Resort chce dowiedzieć się, czy takie auta trafiły do Włoch. Włoski resort transportu wyraził zaniepokojenie napływającymi informacjami o łamaniu norm unijnych dotyczących ochrony środowiska i oświadczył, że oczekuje odpowiedzi zarówno od producenta aut, jak i firmy odpowiedzialnej za ich kontrolę. W wydanej nocie ministerstwo wyjaśniło, że chce dowiedzieć się, czy proceder był praktykowany także w przypadku samochodów produkowanych dla Europy i czy takie pojazdy były sprzedawane we Włoszech.
Rzeczniczka Komisji Europejskiej Lucia Caudet zapewniła, że Bruksela traktuje sprawę bardzo poważnie i jest w kontakcie zarówno z szefami niemieckiego koncernu, jak i z amerykańskimi władzami. Podkreśliła, że trwa wewnętrzne śledztwo w samym Volkswagenie, dochodzenia są prowadzone także w Niemczech i Stanach Zjednoczonych. Dlatego jest jeszcze za wcześnie na podejmowanie ogólnoeuropejskiego śledztwa. Jak podkreśliła, wyjaśnienie tej sprawy jest kluczowe dla dobra konsumentów oraz środowiska. Musimy być absolutnie pewni, że przemysł wypełnia standardy i limity dotyczące emisji pojazdów. Obecnie analizujemy informacje dostępne w tej chwili. Mamy zamiar rozmawiać o tym z krajami członkowskimi – podkreśliła. Rzeczniczka podała, że Komisja pracuje nad wprowadzeniem nowych procedur dotyczących testów pojazdów, aby było pewne, że spełniają one limity emisji. Przypomniała, że od początku przyszłego roku testy samochodów z silnikami diesla będą możliwe nie w laboratoriach, ale w realnych warunkach jazdy. Caudet zwróciła uwagę, że UE ma kompetencje, jeśli chodzi o ustalanie limitów emisji spalin, a także procedur dotyczących testów. Z kolei jeśli chodzi o sprawdzanie, czy są one spełniane, należy to do kompetencji państw członkowskich.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel zażądała we wtorek szybkiego i pełnego wyjaśnienia sprawy manipulowania przez Volkswagena pomiarem emisji spalin w jego samochodach. Kanclerz podkreśliła, że "w obliczu trudnej sytuacji" konieczna jest "pełna przejrzystość". Mam nadzieję, że możliwie najszybciej ujawnione zostaną fakty - powiedziała. Podkreśliła, że minister transportu Alexander Dobrindt jest w ścisłym kontakcie z koncernem. Merkel nie ustosunkowała się do ewentualnych konsekwencji skandalu dla niemieckiego przemysłu.
Tymczasem brytyjskie media alarmują, że miliony tamtejszych kierowców mogą jeździć nielegalnymi samochodami. Wszystkie nowe samochody w całej Unii Europejskiej od 1 września obowiązuje nowy standard emisji Euro 6. Ale niedawny raport Związku Transport i Środowisko wskazuje, że tylko co 10. pojazd dieslowski spełnia stare normy zanieczyszczeń w spalinach, obowiązujące jeszcze od 2009 roku. Rzecznik związku powiedział dziennikowi "The Daily Telegraph", że przykład oszustw Volkswagena w Ameryce to zapewne czubek góry lodowej i tego samego można się spodziewać w Europie, również po innych markachdiesli. Brytyjskie Towarzystwo Producentów i Sprzedawców Samochodów twierdzi, że nie ma żadnych dowodów na to, by koncerny motoryzacyjne oszukiwały europejskich regulatorów. Ale telewizja SKY alarmuje, że nawet gdyby skandal ograniczył się tylko do Volkswagena, miliony brytyjskich kierowców czekałoby odesłanie pojazdów do przeróbek i wyższe podatki drogowe, których skala zależy od emisji. "Times" cytuje dane niemieckiego producenta, że co szóste sprzedawane w Wielkiej Brytanii auto to Volkswagen lub Audi.
polskieradio.pl
Jaka znow nowozytna historia motoryzacji? To byla juz starozytna? :D
OdpowiedzUsuń