Audi niewinne, deszcz winny :P
niedziela, 04.09.2016
Skład Porsche oznaczony numerem #1 zwyciężył, w pełnym zmiennych i dotkniętym deszczem, wyścigu Długodystansowych Mistrzostw Świata 6 Hours of Mexico na torze Autodromo Hermanos Redriguez.
Mark Webber, Brendon Hartley i Timo Bernhard po dobrym starcie plasowali się w czołówce i unikali kłopotów, jednak pierwszy pojawił z błędem Bernharda, który przeciął linię wjazdową do alei serwisowej, w ostatnich chwili rezygnując na wjazd do boksów, co spotkało się z karą Stop&Go od sędziów i dodatkowym postojem w boksach Hartleya, który zdążył zmienić niemieckiego kierownicę. Spadek na trzecią lokatę nie spowodował jednak zakończenia walki przez jadącego w Porsche #1 Hartleya. Nowozelandczyk po odbyciu kary i powrocie na tor rozpoczął pogoń za siostrzanym składem Porsche #2, a następnie Audi #8, które zostało wyprzedzone w dwunastym zakręcie.
Rywalizacja na wąskim i krętym torze Autodromo Hermanos Rodriguez jeszcze bardziej się skomplikowała, a to za sprawą opadów deszczu, które pojawiły się w połowie wyścigu i przysporzyły problemów Audi #8, które rywalizowało w czołówce z samochodami Porsche. Jadący na zmianie Oliver Jarvis obrócił się w zakręcie numer jeden i wypadł z toru uderzając w bariery, co było spowodowane awarią łożyska koła.
Niezagrożone Porsche #1 zyskało jednak nowego rywala w walce o zwycięstwo, na debiutującym w kalendarzu obiekcie w Meksyku. Po początkowych problemach Audi #7 i niespodziewanej utracie kontroli nad prototypem w pierwszym przejeździe, do walki o zwycięstwo powrócił Andre Lotterer, który wyszedł na prowadzenie, jednak po jedenastu okrążeniach zblokował jedno z kół i wypadł z toru w sekcji stadionowej, co dało możliwość ataku Porsche #1, które wyszło na pozycję lidera.
Opady deszczu pod koniec rywalizacji spowodowały, że po raz kolejny kierowcy musieli zmagać się ze śliską nawierzchnią. Kłopoty nie ominęły również lidera rywalizacji Porsche #1 i Timo Bernharda, który stracił kontrolę nad prototypem na jednym z krawężników i wyjechał poza tor w zakręcie Peraltada. Niemiecki kierowca nie dał jednak za wygraną i minął linię mety na pierwsze lokacie z przewagą ponad jednej minuty nad drugim Audi z numerem #7. Trzecia lokata ostatecznie należała do zespołu Toyota Gazoo Racing i składu z numerem #6, w którym na ostatniej zmianie znakomicie spisał się Stephane Sarrazin, który dojechał do Porsche #2 i przy pomocy opon typu slick wyszedł na trzecią lokatę.
Mimo dobrego tempa Porsche #2 musiało zadowolić się czwartą pozycją, co było spowodowane kolizją z Nicolasem Lapierrem z Signatech Alpine, który podczas hamowania do czwartego zakrętu uderzył w tył prototypu mocno go uszkadzając. Marc Lieb musiał po raz kolejny pojawić się w boksach na wymianę tylnego elementu tracąc wiele czasu.
Powracające na tor Porsche #2 z Neelem Jani za kierownicą i oponami przejściowymi nie miało szans z szybką Toyotą, co dało ostatecznie czwartą lokatę. Rywalizacji natomiast nie ukończył skład Toyoty Gazoo Racing z numerem #5. Jadącego na zmianie Kazuki Nakajimę dopadły problemy techniczne, które okazały się awarią napędu hybrydowego.
motorsportgp.pl
Komentarze
Prześlij komentarz